Strona główna > > 12 opowieści o Czeskim Raju

Jak powstał rubin

Víla Jizerína

Pod Górami Izerskimi, niedaleko Czeskiego Raju, w miejscu, w którym między wysokimi bukami i dębami płynie rzeka Izera, powstał kiedyś ciemnoczerwony rubin. Pojawił się dzięki miłości Petra i Leontynki. O wszystkim opowiada ta legenda. Szklarz Weber wybudował w lesie hutę szkła. Radował się, że będzie produkował szklane dzbany i że swą sztuką wzbogaci okolicę.

Praca szła dobrze. Po kilku miesiącach musiano wybudować dzwonniczkę, której dzwony wzywały szklarzy do pracy. Jednym z najzdolniejszych szklarzy był Petr. Pracował bardzo pilnie, stary Weber bardzo sobie jego pracę chwalił. Ale w Petrze zakochała się jedyna córka Webera, śliczna Leontynka, a to już się Weberowi podobało mniej.

Nie, mówiłem ci już parę razy, Petr nie jest odpowiedni dla ciebie. Jest zdolny i pracowity, to prawda, ale to jest zwykły szklarz, a ty jesteś córką bogatego właściciela huty! Zasługujesz na coś lepszego! - tłumaczył Weber córce, kiedy ta zwierzała mu się ze swej miłości.

Życie w hucie płynęło dostatnio. Wszystko, oprócz miłości Petra i Leontynki, kwitło, sprzedaż szła dobrze, szklarze nie nadążali z realizacją zamówień.

Ale jak to na świecie bywa, po słonecznym dniu przychodzi ciemna noc. I nocy tej nie uniknęła również huta szkła Webera.

Tego dnia woźnica wrócił do huty z pełnym wozem.

Każdy już ma w domu szklany dzbanuszek, szklankę lub wazonik - oznajmił.

Weber zasmucił się bardzo słysząc te słowa.

Cóż na to poradzimy - myślał - nie sprzedamy, to nie sprzedamy, ale w ten sposób nasza sytuacja będzie coraz gorsza... Potrzebujemy nowego pomysłu, czegoś naprawdę rewolucyjnego, na przykład kolorowego szkła! To by było to, takie błękitne jak niebo, albo zielone jak wiosenne liście, albo czerwone, czerwone jak rubin! - rozmarzył się. Nie wiedział jednak, niestety, jak się takie cudowne szkło robi...

Sprzedaż szła coraz gorzej, Weber stopniowo musiał zacząć zwalniać z pracy szklarzy. W końcu przyszła kolej również na Petra. Młodzieniec nie chciał opuścić swej ukochanej Leontynki, ale nie mógł też żyć bez pieniędzy.

Pojadę, zarobię pieniądze i wrócę po ciebie, może uda mi się przebłagać twojego ojca, żeby mi cię oddał za żonę - obiecał Leontynce.

Po drodze zdrzemnął się pod zielonym dębem.

Petrze, czy masz jakieś życzenie? - ukazała mu się nagle piękna rusałka. - Jestem rusałka Izeryna, strzegę spokoju i dostatku tutejszego ludu.

Czego bym sobie życzył? Chciałbym umieć produkować kolorowe szkło, to uratowałoby hutę pana Webera a także naszą - Leontynki i moją - miłość.

Przecież to łatwe - uśmiechnęła się Izeryna - wrzuć do donicy, w której topi się szkło, dwa złote pierścienie a uda ci się wytopić czerwony rubin.

Wtedy Petr przebudził się. Nie wiedział, czy był to tylko sen, czy też rzeczywiście zjawiła mu się górska rusałka Izeryna.

Skąd mam wziąć dwa złote pierścienie, przecież nie mam grosza przy duszy?! - pomyślał.

Ale w końcu zdecydował, że spróbuje szczęścia w pobliskich kamieniołomach. Ponieważ był bardzo silny, przyjęli go od razu. Pracował od rana do nocy, pracował też w soboty i niedziele... W ciągu kilku miesięcy udało mu się zaoszczędzić tyle pieniędzy, że wystarczyło na wizytę w sklepie jubilera, gdzie kupił dwa najpiękniejsze złote pierścienie. Teraz mógł już wrócić do huty pana Webera.

Kochany, jesteś! - wykrzyknęła z radością Leontynka na jego widok, ale zaraz posmutniała - Czemu wróciłeś? Jest tu smutno, dziś zamykamy hutę, dzwonki dzwonią już po raz ostatni...

Młodzieniec wziął ją za rękę

Zaufaj mi, nie jest to ostatni raz.

Razem podeszli do pieca, a Petr wrzucił do donicy z gorącym roztopionym szkłem dwa pierścienie. Złote krążki zniknęły w czeluściach pieca.

Następnego dnia rano, zanim jeszcze wstało słońce, Weber poszedł do huty chcąc wytopić sobie na pamiątkę ostatni dzbanuszek. Nabrał szkła z donicy i ze smutkiem obserwował jak stygnie. A tu nagle...

Czerwone szkło! Przecież to jest rubin! Rubin! - wykrzyknął z radością.

Przywołani jego krzykiem zjawili się Petr z Leontynką.

Tatusiu, to Petr umie zrobić czerwone szkło - powiedziała z dumą Leontynka.

Kiedy Petr zobaczył, że Weber nie przestaje się uśmiechać, podziękował w duchu mądrej rusałce. Tego dnia było w hucie dużo radości, dzwonki dzwoniły bez przerwy, szklarze tańczyli z radości i podziwiali rubinowe szkło. A ludzie znów zaczęli kupować szklane dzbanuszki, wazoniki i zwierzątka.

Pan Weber pozwolil na ślub Leontynki i Petra, i był bardzo zadowolony, że ma tak zdolnego zięcia. Wkrótce Petr stał się najbardziej znanym szklarzem w okolicy.

Kiedy wybierzecie się na spacer po tamtejszych lasach, pomyślcie o rusałce Izerynie, która przechadza się tam po dywanie z mchów i pilnuje dostatku okolicznych mieszkańców.

Podgląd wydruku
Wytworzono 16.6.2005 13:21:03 - aktualizowano 30.3.2020 8:20:58 | przeczytano 5909x | Jan
load