Strona główna > > 12 opowieści o Czeskim Raju

O Drabowni

Loupežník Kleofáš

Na zachód od Małej Skały ujrzeć można przedziwną piaskowcową grupę skalną, z wydrążonymi izbami, zwaną Drabownią (Drabovna). W dawnych czasach ludzie bali się tego tajemniczego grodziska i tylko nieliczni odważyli się w pobliżu zbierać poziomki, maliny i borówki. Dlaczego tak było? O tym opowiada następująca legenda.

W tajemniczej skalnej kryjówce żyli trudniący się grabieżami zbójnicy, których nazywano drabami. Okoliczni mieszkańcy bali ich się, nikt nie miał odwagi stawić im czoła. Rozbójnicy codziennie wyruszali do lasu na polowanie, a kiedy w wiosce odbywał się jarmark, napadali na nią i zabierali przerażonym wieśniakom kołacze i powidła. Straszyli także małe dzieci.

Hersztem zbójców był Kleofas, mężczyzna potężny i brodaty. Pewnego poranka Kleofas rozejrzał się ze smutkiem po swojej kawalerskiej siedzibie i stwierdził:

- Jest tu całkiem ładnie, to prawda. Przydałoby się tu jednak trochę posprzątać. Brakuje nam pilnej gospodyni, która by sprzątała i ugotowała nam czasami coś dobrego ze zrabowanego jedzenia. Ileż czasu można żywić się zimnym prowiantem?!

- Masz rację, Kleofasie - odpowiedział zbój Ondrasz - trzeba się za jakąś panienką rozejrzeć!

A kiedy następnego dnia Krystynka, dziewczyna z pobliskiej wioski, wyszła jak zwykle do lasu na borówki - piekła z nich wspaniałe kołacze - Kleofas ze swoimi kompanami już na nią czekali. Od dawna wiedzieli, że to śliczne dziewczę umie dobrze ugotować, że jest pilna, schludna i grzeczna, i że przy pracy pięknie śpiewa...

Mamy cię! Teraz będziesz gospodarzyć u nas! - krzyknął radośnie Kleofas przerzucając sobie Krystynkę przez ramię i biegnąc z nią do swojego skalnego zamczyska.

Krystynka nie krzyczała o pomoc, była odważną dziewczyną, nie bała się straszydeł ani czarownic, dlaczego więc miałaby się przestraszyć zwykłych rozbójników!?

Zbójnicy posadzili Krystynkę na pieńku stojącym pośrodku głównej izby zamczyska i stojąc naokoło przyglądali się jej z ciekawością. Krystynka rozejrzała się dokoła i załamała ręce:

Ależ wy tu macie bałagan! - krzyknęła - Długo tu nikt nie sprzątał, prawda?

Kleofas milczał a wszyscy pozostali rozbójnicy milczeli wraz z nim. Ondrasz był czerwony jak burak, tak bardzo wstydził się przed piękną dziewczyną tego nieporządku.

Krystynka nie czekając wzięła się za wielkie sprzątanie, nucąc przy tym wesołą ludową piosenkę, która tak bardzo spodobała się zbójcom, że nucili ją potem do wieczora. Jak wesoło i przyjemnie było im tego dnia w świeżo wysprzątanym mieszkaniu!

Następnego dnia zbójnicy wybrali się do miasteczka na rozbój, Krystynkę zostawiając w grodzisku samą. Dziewczyna nie miała zamiaru uciekać, wiedziała, co ją czeka gdyby ją rozbójnicy z powrotem złapali. Nie, Krystynka była mądra, wiedziała że ze zbójnikami trzeba po zbójecku! Kiedy pod wieczór wrócili do domu, Krystynka w czystym fartuszku stała na progu, a w jadalni czekała już na nich smakowita kolacja. Ale było świętowania! Zbójcy zabrali się do jedzenia, suto zapijając jadło zrabowanym w mieście winem. Zapijali i jedli, jedli i zapijali - aż się jak susły pospali. Krystynka z radości wykrzyknęła, o to jej przecież chodziło! Sprawdziła jeszcze, czy na pewno wszyscy śpią a potem wzięła nogi za pas i popędziła do swojej wioski.

Ludzie, ludziska! Chodźcie mi pomóc! Rozbójnicy zasnęli w swoim zamczysku! - krzyczała co sił w płucach stukając w drzwi wszystkich wiejskich chałup.

Wieśniacy powybiegali z domów, w rękach mieli grube sznury, widły i grabie. Kiedy zebrała się już cała wioska, wyruszyli przez las po niebezpiecznej ścieżce prowadzącej do piaskowcowego zamczyska zbójców. Dotarli na miejsce i ujrzeli spitych rozbójników śpiących jak grzeczne dzieci. Powiązanie ich nie było trudne.

Co z nimi zrobimy? - spytał Waszek Hornik.

Myślę, że wiem, - odpowiedziała Krystynka - powinni odpracować wszystko, co kiedykolwiek zrabowali. W ten sposób pomogą całej wiosce, a również samym sobie!

Ależ było radości! A zbójników czekała po przebudzeniu niemiła niespodzianka...

O Krystynce zaczęły krążyć po okolicy legendy, nic dziwnego, przecież pokonała najsłynniejszą w okolicy zbójecką bandę! Okoliczni ludzie wreszcie mogli odetchnąć, a skalne grodzisko zaczęto nazywać Drabownią. Krystynkę wkrótce poślubił miejscowy chłopiec Jenik, którego od dawna już potajemnie kochała. Ślub był bardzo uroczysty, a wesele huczne.

Niektórzy ludzie uważają, że w Drabowni rozbójnicy ukryli skarb, inni jednak mówią, że zbójcy nie zdążyli nic ukryć, bo całe zrabowane jedzenie zjedli, napoje wypili a wartościowe przedmioty dawno sprzedali. Kto wie, jak było naprawdę...

Podgląd wydruku
Wytworzono 16.6.2005 13:24:06 - aktualizowano 30.3.2020 8:22:52 | przeczytano 5765x | Jan
load