Rotštejn

Na północny wschód od Turnova, powyżej wsi Rotštejn leżą ruiny zamku, któremu wieś zawdzięcza nazwę. Wybudowano go w XIII wieku a jego chwała trwała ponad dwieście lat. Stopniowo popadał w zapomnienie, dziś pozostały tylko ruiny, których, będąc w Klokočskich Skałach, z pewnością nie da się nie zauważyć.
W tamtych czasach grasowały po okolicy husyckie wojska. Pustoszyli zamki, goniąc za sławą i pieniędzmi. Najbardziej znany był oddział pod wodzą dwóch braci – Jana i Jędrzycha z Valeczova. Osiedli na zamku Valdštejn i stąd przedsiębrali ataki na inne tereny. Nawet Wacław Paldra z Rotštejnu, którego nikt nie nazywał inaczej niż Waniek, obawiał się najazdu husytów. Już kilka razy husyci przetoczyli się przez skały, już kilka razy Waniek słyszał stukot ich kopyt. Na razie jednak ukrytego w lasach zameczku nie odkryli. Pewnego razu, gdy Jan i Jędrzych wracali z Navarova, po drodze spotkali podróżnego. Jan zawołał: „Do kogo należysz, do nas, husytów czy do katolików?”
Mężczyzna chwilę się zastanawiał: „Husyci to bogacze, z tego by mógł być mieszek złotych pieniążków... Do kogo miałbym należeć! Do husytów!” Jędrzych uśmiechnął się: „Dobrze robisz, człowieku!” Ten tylko ukłonił się i powiada: „Mili panowie, wiem, że husyci są mądrzy i przewidujący... Nic nie umknie ich wzrokowi...” „Tak, to prawda, ale dlaczego nam to mówisz?” – dziwił się Jędrzych.
„Panowie, nie odkryliście jednak jeszcze bogactw zamku Rotštejn. Tam spokojnie żyje katolik Waniek, skrzynie ma pełne złota i srebra...” Jędrzych i Jan na nic nie czekali: „Bogactwa, mówisz? Pieniądze? W ukrytym zamku? Jedziemy!”
Wojsko niczym burza przetoczyło się koło wędrowca, który poczuł się oszukany. Zdradził samego siebie, zdradził Wańka i nie dostał nic w zamian. Ani pieniędzy, ani podziękowania...
Bracia Jan i Jędrzych byli doświadczonymi w bojach żołnierzami, dlatego najpierw posłali na zamek tajnych zwiadowców, żeby wybadać, co się tam dzieje, jakie są umocnienia i jak jest zamek pilnowany. A ponieważ sami po długiej drodze byli wyczerpani, odwiedzili miejscową gospodę, w której chcieli posilić się pieczonymi kurczętami i opić swoje sukcesy złocistym miodem pitnym. Karczmarz przygotował poczęstunek, nalewając jeden puchar miodu, potem drugi i trzeci... Jan i Jędrzych pili i pili, zmierzchało się już. Na drugi dzień wrócili żołnierze ze zwiadów z informacjami, jednak Jan i Jędrzych kazali sobie znowu nalać i głośno rozprawiali, jak zaatakują zamek Wańka. I znów słońce chyliło się ku zachodowi. Obaj bracia przestali liczyć dni…
Po tygodniu mieli już dość jadła i picia. Wstali do stołów i głośno zawołali: „Bogaty pan Waniek niech się cieszy na naszą wizytę!” I wyruszyli wraz z wojskiem w stronę zamku. Zbliżyli się do Rotštejna. Jędrzych zawołał: „Wańku katolików, opuść swój zamek!”
Jan zaczął walić w bramę – brama ustąpiła. Wojsko wtargnęło do środka. Tam jednak czekało ich ogromne zaskoczenie. Ani żywej duszy. Ich głosy tylko głucho dudniły w pustych murach zamkowych. „Co to?” „Gdzie jest Waniek?” „Pusty zamek???” Jan i Jędrzych przybyli zbyt późno. Waniek już dawno wiedział od swoich poddanych, że obaj husyci siedzą ze swoim oddziałem w gospodzie i popijają złocisty trunek. Nie czekał więc ani chwili i wraz z załogą zamku uciekł do obozu katolików.
A domyślasz się, miły Czytelniku, którędy uciekli? Mówi się, że tajnym korytarzem, prowadzącym z Rotštejnu przez skalne szczeliny aż do jaskini Postojna. Tam już czekali na nich przyjaciele.
Jan i Jędrzych byli bardzo rozczarowani. Stracili chęć na niszczenie zamku. Jan uznał, że pewnego razu Rotštejn zostanie ich husycką twierdzą. Ale czas płynął, husyci opuścili te rejony a Waniek, czy inaczej Wacław Paldra z Rotštejnu, mógł powrócić do swego domu.
Od tamtych chwil upłynęło kilka wieków, Rotštejn ciągle stoi w Klokočskich Skałach a jaskinia Postojna ciągle milczy o swoich tajemnicach. A tajny korytarz? Nie wiadomo. Waniek i jego poddani nic nikomu nie powiedzieli. Ale gdzieś musi tu być jakiś korytarz, łączący Rotštejn z Postojną, biegnący gdzieś w podziemiach skalnymi szczelinami. I tylko czeka, żeby go ktoś odkrył…