Valečov

Niedaleko miasta Mnichovo Hradiště stoją ruiny zamku Valečov. W czasach sławy i chwały zamek przechodził przez wiele rąk. Niektórzy właściciele byli dla swoich poddanych pełni dobroci, łaskawi i sprawiedliwi, niektórzy wręcz odwrotnie – cechowało ich okrucieństwo i bezduszność.
Nasza opowieść dotyczy dawnych czasów, kiedy Valečov po swoim ojcu odziedziczyła jedyna córka. Wszyscy nazywali ją „panią na Valečovie”. Wśród okolicznej ludności znana była z niezmiernej chciwości; wszyscy bali się chwili, kiedy pani na Valečovie zacznie sprawować nad nimi władzę. Czasy były bardzo niepewne. Grasowali rozbójnicy i łotrzy, okradając bogatych i biednych. I właśnie biedy bała się najbardziej pani na Valečovie. „Jeśli stracę pieniądze, stracę wszystko” – mruczała pod nosem, a w jej umyśle rodził się plan, jak najlepiej ukryć wszystkie swoje skarby.
„Zwołajcie wszystkich poddanych i chłopów pańszczyźnianych, wszystkich mężczyzn w okolicy zdolnych do czynu” – rozkazała. A że rozkaz to rozkaz, przyszli wszyscy: Kubowie, Macieje, Jankowie, Piotrusie, a nawet Waszek! W napięciu słuchali swej pani, bojąc się, co im rozkaże. Pani na Valečovie wybrała spośród nich tych najbardziej zdatnych i obiecawszy dużą nagrodę poleciła: „Własnymi siłami wybudujecie tajny korytarz pod Valečovem! Ma być odpowiednio długi i szeroki, ale przede wszystkim – bardzo głęboki! Tylko żeby wam nie przeszło przez myśl opowiadać o waszej pracy na dole we wsi! Kto słowem piśnie, ten natychmiast zostanie ukarany!” Tego by tylko brakowało, żeby jakaś praczka dowiedziała się o tajnym korytarzu pełnym skarbów!
Mężczyźni zabrali się do pracy. Jeden kopał motyką, drugi wziął do ręki szpadel, trzeci nosił zapasy jedzenia dla wszystkich. Podziemny korytarz był coraz dłuższy i większy, po kilku miesiącach już tak długi, że nie można było zobaczyć końca.
Pani na Valečovie była zadowolona, wreszcie będzie miała pewność, że nikt nigdy nie ukradnie jej skarbów. Sama zaniosła w podziemia swoje pieniądze, kamienie szlachetne i cenne obrazy. Potem kazała zamurować wejście. Przyszła pora na wypłacenie robotnikom ich nagrody za dobrze wykonaną pracę. Wtem zlękła się. A co będzie, jeśli nie dotrzymają tajemnicy? Co będzie, jeśli komuś zdradzą, co kryje się pod Valečovem w tajnym korytarzu? Co, jeśli komuś się zachce zabrać wszystkie jej bogactwa? Co, jeśli skrytka zostanie odkryta??? I pani na Valečovie wymyśliła, co zrobi.
Wezwała do siebie na zamek wszystkich, którzy pracowali przy budowie korytarza. W izbie czeladnej przygotowała dla nich wspaniałą ucztę. Dała im smakołyki z najdalszych rejonów świata i najwspanialsze wina z najlepszych winnic. Nikt z poddanych nie był przyzwyczajony do takich uczt, wszyscy znali tylko chleb i wodę. Dlatego wino bardzo szybko uderzyło im do głów. Na to właśnie czekała pani na Valečovie. Szybko zamknęła wszystkie wyjścia z izby czeladnej, w której odbywała się uczta. Następnie wzięła łuczywa i we wszystkich rogach izbę podpaliła. Ogień wkrótce zaczął lizać ściany izby swymi długimi językami. W niebo wzbił się czarny dym. Ludzie w wiosce od razy wyczuli, że stało się coś złego. Ale zanim zdążyli wbiec na górę, nie było już komu pomagać. Nie ocalał ani jeden z robotników.
W ten sposób okrutna pani zapewniła sobie milczenie swoich poddanych. Ale musiała za to zapłacić wysoką cenę. Wszyscy ją opuścili, została zupełnie sama – tylko ze swoimi pieniędzmi, naszyjnikami i kamieniami szlachetnymi. Nikt jej nie odwiedzał, nikt się do niej słowem nie odezwał – wszyscy wiedzieli o strasznym grzechu, który popełniła. Nigdy nie nie zaznała spokoju. Do końca życia prześladowały ją wyrzuty sumienia, aż w końcu dostała pomieszania zmysłów.
Mówi się, że pani na Valečovie do dziś straszy na zamku. To kara za grzechy. A skarb? Ciągle leży w tajnym korytarzu pod zamkiem. Wiele ludzie starało się go znaleźć, ale nikomu się to nie udało. Ale może to lepiej, że skarby złej pani na Valečovie na zawsze zostaną ukryte przed ludzkimi oczami. Bo przecież tak duże bogactwo może wywołać wielkie zło.